Blog

 

 

 

Poranek nad Rozogą.

Zimą słońca jest mało i zazwyczaj jest ukryte za chmurami...

Miss w blasku poranka.

Leśna miss jest zwierzęciem, które najłatwiej zobaczyć podczas wypraw na łono natury. Nie jeden raz adało się dostrzec tą smukłą mieszkankę lasów, pól, łąk. Ma delikatną i drobną budowę ciała. Sarna letnia ma czerwonobrązową ubarwienie, a zimą linieje i ma szarobrązową szatę zimową. Ogon sarny nie należy do imponujących, jest niejako symboliczny. Zamiast niego prędzej dostrzeżemy talerz (lustro) o białej lub żółtawej barwie. Jest to najczęściej widoczna część ciała sarny, bo zwykle obserwujemy ją zwiewającą przed nami do lasu.

Uciekam przed tobą przez zaśnieżone łąki pełne słońca, porannej nadziei. Kiedy słońce wschodzi, wschodzi dla wszystkich. Każdy wschód słońca jest zaproszeniem do rozjaśnienia czyjegoś dnia, by był lepszy...

Poranek pod Kadzidłem chłodny, śnieżny, ale za to jakżesz błyszczący😊 rozlane blaskiem czerwone płomienie oślepiają, migocząca w śniegu łania oślepia swoim wdziękiem. Chłodnym wietrzykiem zbudzona, patrzyłem na jej kolorowy blask i bladłem... miłością bezgraniczną do natury...

Kurpiowski zachwyt, czarowny dzień.

Otwieram oczy – gdzie ja jestem? Dłuższą chwilę przyglądam się, aż w końcu trafia do mnie prawda, że jest to obraz łąk tuż pod Kadzidłem, to stary obraz, który często widziałem... bardzo dawno tutaj nie byłem, gdyż w młodości był to obraz codzienności, który widziałem, który mnie denerwował, bo trzeba było wykonać pracę przy sianokosach. Dużo się tutaj zmieniło, drzewa urosły, po ogrodzeniach pozostały tylko upadające słupki graniczne... krzaki, które kiedyś były małe rozrosły się, całkowicie urosły w okazałe drzewa, granice porosły wysokimi trawami... od tamtej pory dużo się zmieniło,. Widać, że rzadko tutaj ktoś zagląda, chyba, że jest pora sianokosów...

Osłupiałem ze zdziwienia, miałem duszę na ramieniu z radości, serce łopotało mi jak schwytany w sidła ptak, ręce zwilgotniały z przejęcia pomimo dokuczającego mrozu, nogi miałem jak z waty z zachwytu... ten dzień na długo zostanie mi w pamięci, to było niesamowite przeżycie.

Zimowy poranek jest porą najbardziej tajemniczą, pobudza wyobraźnię, magię klimatu podkreśla skrzący się mróz skryty we mgle.

Daleko przede mną na horyzoncie widziałem wschód słońca, wyglądał jakby hojny Bóg obsypał niebo diamentami, niebo błyszczało kolorami tęczy. Słońce łagodnie wznosiło się ku niebu, które było jak tęczą malowane. Po niebie leniwie płynęły małe chmurki. Ściana wschodnia mieniła się szmaragdem i złotem skąpanym we mgle, słońce wznoszące się odsłaniało pokryte mgłą drzewa, trawy. Myślałem, jak to musi być cudownie spędzać poranki wśród nieskażonej niczym natury... muszę zapamiętać tę chwilę ponieważ prawdopodobnie nigdy już się taka sama nie powtórzy. Kolorowe niebo robiło się coraz większe, mieniło się wszystkimi kolorami tęczy, sprawiało wrażenie obsypanego blaskiem klejnotów – szafirowym, perłowym, rubinowym, turkusowym... niebo wyglądało jak płachta, na której rozsypano klejnoty – wschód lśnił... pomyślałem – aby na świecie było więcej takich miejsc, gdzie człowiek jest szczęśliwy, miejsc z których przynosimy piękne wspomnienia...

Ziemia Kurpiów.

Zima nadeszła... Dzisiejszy poranek nie pozostawia złudzeń, możemy przywitać najchłodniejszą porę roku. Aura jest pochmurna, zaatakowała nas wilgotność powietrza i silny wiatr, razem z padającym śniegiem pogoda sprawia wrażenie, że jest zimniej, niż jest w rzeczywistości.

Nad Rozogą czapla biała na odpoczynek się zatrzymała. Jest możliwe, że w okolicy zatrzyma się kilka dni. Wyjątkowo rzadko spotykany u nas gatunek ptaka.

Czasami bywają takie poranki, przychodzą po naprawdę złych nocach. Rano nad wodą wszystko cieszy, gdyż dzień jeszcze nie spowszedniał, nikt go jeszcze nie zdążył zatruć...

Złote szaty.

Rzeka Rozoga złote szaty na siebie włożyła, przyodziała się w szkarłat. Niebiosa dały haftowane szaty, złotym i srebrnym przetykane światłem, błękitne, ciemne, przydymione szaty nocy i światła, można by było rozpostrzec ją pod stopy, by stąpać lekko, by stąpać we śnie... Rzuciłem marzenia pod stopy, stąpaj ostrożnie!, bo stąpasz po marzeniach... Złota szata jest szatą Boga...

Rzeka Rozoga brzoskwiniowym sokiem oblana.

Skąpana słońcem rzeka jest duchem pędzącej wody. W mroźny poranek o wschodzie cicho kolorowe tafle lodu niosła. Opary wznoszące się brzoskwiniowe kolory wznosiły, horyzont upojnie mgłą otulony. Malownicza tafla tonie w morzu kolorów, odkrywa imponujący ranek na Kurpiach. Możemy poczuć się jak w bajkowej krainie. Jesteśmy na "Zaczarowanych Kurpiach" skąpanych mroźnym, promiennym złotem, kolorowym słońcem malowniczo pławiącym się w masach wodnych Rozogi. Cieszymy się każdym krokiem w łączności z naturą. Gdzie grzeje promienistość, gdzie tonacja kolorowa, tam jest i lekki chłód.

Kurpie – zapomniany świat.

Kurpiowska Kraina jest jedną z wielu regionów w kraju, gdzie możemy doświadczyć cudu natury. Chociaż... wschodnia część kraju ma to do siebie, że wschód słońca jest niby taki sam, jak gdzie indziej, ale bliskość wschodzącego słońca powoduje niesamowite malowidła kolorów na niebie. Mgła, wilgotnosć terenu ma wpływ na niepowtarzalny klimat, nastrój obserwowanych zjawisk, eksplozję kolorów, ukształtowanie terenu powoduje niesamowitą i magiczną widoczność dla zjawisk zachodzących na niebie...

Twoje piękno - Kurpie.

Zadzieram głowę, by patrzeć ma kończący się dzień. W obraz dnia wsuwa się samotne drzewo, dostojne stoi i niczego się nie boi. Długie konary strzelaja w górę, przeszywają kolorowe niebo, świetliste życie prowadzi. Wciąż w niebo zapatrzone, zasłuchane, którz wypowie twoje piękno wichrami smagane. Czarne chmury, kolorowy mrok, niezgłębiona cisza, z niej wyłania się schyłek dnia – kolorowy, pachnący, zdumiewający, olśniewający...

Ty coś dla ptaków konary otwarło... ptaki na zachód patrzyły... ptaszyny tak po prostu, tak spokojnie zachwycały się, bo uwielbiają patrzeć, jak śmieje się niebo.

Nawiązując kontakt z przestrzenią jest dobre nie tylko dla umysłu, ale także dla ciała. Wszyscy żyjemy pod tym samym niebem, ale nie wszyscy mamy ten sam horyzont...

Płochliwa czapla, a tu...

Zdziwienie jest jedną z najbardziej delikatnych form przyjemności. Wstrząsnęło mną - dwie kaczki, które wiedziało o sobie niemalże wszystko, nagle przestają się znać. Kilka długich chwil do mnie to docierało, potem nadeszły watpliwości. Strach przede mną, czy może coś innego? Odwaga jest to wiedza o tym, czego się bać, a czego nie...

Zimorodek.

Nasza Rozoga...

Pozwólcie, że opowiem historię, opowieść błahą, prostą, taką kórą wszyscy potrafią zrozumieć. Historia zaczyna się tam, gdzie wszystkiemu początek, bo tam na początku wszystko jest bliżej Boga, dlatego jest i początek opowiadania... bo gdzież znajdziesz lepszy początek, jak nie tam, gdzie jej tchnienie łaskocze policzek Boga. Kończy się wpadając do Narwi...

Wszystko, co ma początek, winno mieć i koniec. Minęło parę dni, gdy strumyk stał się rzeką, już nie radosny przygód, bo teraz jest już rzeką. Jak to rzeka, czasem płynie niosąc wartki strumień, czasem wyleje, to płynie leniwie, nurt ma wolny, czasem zakręci. Odkąd pierwszy raz dojrzała słoneczko zawsze się złotem rumieni. Dni i kilometrów jej przybyło... zamysł stwórcy był taki, wszystko, co z jego ręki – wieczne.

Kurpiowskie krajobrazy...

mam nadzieję, że fragment wiersza Adama Asnyka pięknie współtworzy krótki, ale kolorowy początek dnia na Kadzidlańskim niebie...

Piękny słońca wschód

I rumieniec zórz

Świat, jak jeden cud,

Piękny wszerz i wzdłuż.

Szczęście, rozkosz tu,

Szczęście, rozkosz tam.

Anielskie skrzydła nad Rozogą.

Przemierzając rozległe aż po horyzont pola łąk na Kurpiowskim padole dostrzegłem muszlę rozłożystą, dużą, błyszczącą w zimowym słońcu. Piękna, kolorowa i pełna tajemnicy, jaka w niej się skrywała. Skojarzenie, to Anielskie skrzydła pozostawione na brzegu rzeki, by Anioł mógł zamoczyć stopy w naszej Rozodze, rwącej, pachnącej świeżością, lodowatej jak dotyk... Anioła pogrążonego w smutku. Ogień i woda na naszej ziemi, dwa żywioły, które przemierzają teren Kurpiowszczyzny. Cichy szelest traw nad brzegiem rzeki, ciepły powiew powietrza, szum wartkiej rzeki, ten dotyk skrzydeł Anioła. Marzyć... choć przez chwilę, marzyć... milcząca obietnica, zapach, który pobudza miłości atak...

Sikorka – to jeden z najliczniejszych ptaków w Polsce. Widok tego ptaka sprawia, że za każdym razem, gdy go widzimy staje się chwilą wyjątkową, a w sercu aż wzbierają się radosne melodie... Sikorka bardzo szybko nanosi na swoją "mapę" punkty, gdzie jest dokarmiana przez człowieka.

Zimowe dni

Na gałęzi wróble

razem z sikorkami,

mimo śniegu, mrozu

pozostały z nami...

Diana Sokołowska

Puszcza Zielona w pąkach.

Wczorajszy dzień lśnił blaskiem słońca od poranka. Jasność zagościła w Puszczy, by odsłonić budzące się życie w naturze. Wszystko jaśniało, rozbrzmiewało tym, co zasnęło na okres zimowy. Pierwszą oznaką są kotki na wierzbach, które ukazują się przed liśćmi. Kotki, zależnie od pogody, pokazują się już nawet na przełomie lutego i marca.

Świętowanie nadchodzącej wiosny zakłóciła wojna, która stoi u naszych granic. Chore ambicje i małość dyktatury z Moskwy zakłóciła porządek prawny świata, Europy... To, co powinno cieszyć z budzącej się natury do życia ze snu zimowego schodzi na dalszy plan, bo jest nieuzasadniona napaść, agresja, śmierć wszechobecna. Pojawia się ból, strach, pytania o bezpieczeństwo, o spokojny sen, o lepsze jutro... Ukraino! jesteśmy z Tobą!

Wynoszą się jak kolec...

Wszystko, co dzieje się za naszą wschodnią granicą nie jest pięknym kwiatem, który rozkwita, głównie są kolce, największe cierpienie w życiu. Najeźdźca sieje kolce – nie będzie zbierał pachnących kwiatów, rani do krwi. Ból po stracie bliskich jest jak kombinezon z cierni. Marzyli o czerwonych dywanach – ocierają się o śmierć i wyrzucenie ze świata państw cywilizowanych...

Lot do wolności.

Wolność, to życie bez ograniczeń. To zdolność do istnienia we własnym świecie, wolnym kraju, bez jakichkolwiek przeszkód, czy reguł. Okazja do myślenia, mówienia i czynienia tego, co słuszne, dobre...

" Lepiej umrzeć walcząc o wolność, niz byc więźniem przez wszystkie dni swojego życia" – Bob Marley

Podróżowanie.

Podróż podnieca, ładuje nasze "akumulatory" energetyczne. Daje do myślenia, pozwala żyć. Zostajemy posłani, żeby wchłonąć jak najwięcej barw, smaków, dźwieków, zapachów... przemieniać, co doznane w czarodziejski rejestr. Przyjazd do nowego miejsca jest za każdym razem jak płomień, zakochanie, przepełnia emocjami – podróżować, znaczy żyć...

W sercu Kurpi.

W Kurpiowskim klimacie zachód słońca gra na instrumentach jakie przygotowała natura. Puszcza zielona ożyła, rozpromieniała, a i słoneczko w Omulwi się przegląda. Puszcza zielona – przywiązanie do tych samych dróg, rzek, niezmiennych przez wieki pejzaży, tego samego nieba, tych samych zim, tego samego śpiewu ptaków jest najwspanialszą odtrutką na pęd życia, na przesuwanie granic, zdziczenie obyczajów, nieustanny pośpiech...