Blog

Kurpie w tafli wody.

Piękny koniec dnia, który pomylono ze świtem. Okruchy marzeń wydają się wzbijać i tańczyć jak drobinki kurzu w promieniach słońca.

Lustrzane odbicie nie wyglądało jak tafla lustrzana wody, wyglądało jak oczy, jak roześmiane, mrugajace oczy, które na mnie patrzyły wirując daleko poza mną... każdy wschód słońca kończy się końcem dnia z zachodem słońca. Najrozkoszniejsza pora kończącego się dnia. Koniec dnia to dusza, dusza dnia, okres znaczący dosyt, bujność życia, to skrzydło całego dnia, to jaźń ogarniająca cały świat, to pieśń przeciągającego się zmierzchu z jasnością dnia. Niezliczone radości, upojenie pięknego jesiennego dnia, przez to dochodzimy do zrozumienia szczęśliwych chwil, jakie daje nam przyroda.

Zmrok bezświetlisty, obdarny z promieni, pozbawiony ciepła, rozrzedzany przez mgłę, która pożera Krainę, wsysa wszystko, co napotka na swojej drodze. Drzewa powoli wchodzą do tafli wody, jakby wsuwały stopy w chłodną wodę... jasność ustępowała przed mglistym zmrokiem. Ciemnosć powoli zaczyna wyglądać tak, jakby ktoś dolewał wody... ulotność tego obrazu, widowiska natury nie da się uchwycić, nie da się zatrzymać...