Kurpiowskie plenery.
Zachód słońca w Kurpiowskiej Krainie i wspomnienia łączy ten sam rodzaj magii. Nie bierze się ona z ich piękna, ale z ulotności...żadnej chwili nie da się zatrzymać, wszystko mija... wszystko jest ulotne, jak tęcza, czy zachód słońca...
Przy zachodzie słońca można poczuć prawdziwego ducha tego miejsca. Spokój, blask złota, ciepło bijące od lasu sosnowego. Nakładająca swoją "koszulę" mgła na pas zieleni, na zbiornik wody, blaknące światlo słońca, które chyli się coraz niżej, powoli zachodzi za pas drzew wprowadza nas w stan melancholii...
Może powodem tej melancholii jest ulotność tego cudownego obrazu, widowisko natury, które nie da się uchwycić, które nigdy już nie będzie takie samo... każdy zachód słońca będzie inny, za każdym razem niepowtarzalnie piękny, ale inny...