Blog

Spacerkiem po Kurpiach.

Zimny ranek? przymroziło? nie chce się wyjść z ciepłego, przyjemnego łóżka? Poranek powitał mrozem, trawy, drzewa, łąki oszronił białą, lśniącą w słońcu koszulą... ubrał to, co stanęło na drodze przemierzając lasy, łąki, pola... kryształki "skostniałej" wody lśniły kolorami tęczy w słońcu, błyszczały, mieniły się różnymi kolorami bursztynu, ametystu, szafiru... skostniałe liście również przybrały barwy jesieni – czerwień, zieleń, pomarańcz... zmarznięte nocą sarny wyszły ze swoich legowisk, przytulnych, dogłębnie dobranych, wyścielonych wysoką trawą, miękką trawą, skuliły się w kłębek i zapadły w dobry, październikowy sen. Cisza wokół, zapach czystej nocy, błękit porannego nieba, krzyk lecących żurawi zaprasza na poranny posiłek pod lasem. Stoją tak bidulki, szukają kępki świeżej trawy, by móc przetrwać kolejny dzień, by cieszyć się ciszą, cieszyć się samotnością pośród pustych łąk, by później zanurzyć się w zaroślach, znaleźć nowe miejsce do odpoczynku, do sielskiej, beztroskiej ciszy w Kurpiowskim gaju...

słowami Kofty, lekko zmienionymi dopełnijmy sobotniego czasu świtania...

 jak dobrze wstać,

 skoro świt,

 jutrzenki blask oglądać,

 Kurpi blask duszkiem pić...