Blog...dzienny

Zimowy poranek na Kurpiach.

Dzień powitał ciepłym powietrzem, oczywiście jak na zimowe warunki. W nocy lekki śnieg kołderką puchową okrył ponownie drogi, chodniki, drzewa...

Przedpołudnie nad Narwią świeciło pustkami, jedynie wędkarze podlodowi stali, siedzieli nad otworami wywierconymi w tafli lodu, żadne życie ptactwa, ani zwierząt nie tętniło swoim życiem. Kaczuchy w skupisku wylegiwały się sennie nad grzegiem Narwi. Otoczenie Nadnarwiańskie spało jeszcze, tylko hałasujące sroki fruwały, krzyczały, ganiały się po drzewach wśród gałęzi...

Aż tu nagle... stukają, pukają...stukają, pukają, dzięcioł przerwał pracę, patrzy... sfruń, pokaż się, nic ci nie zrobimy! Gąszczami, lasami, ścieżką nadbrzeżną idziemy dalej szukać życia nad Narwią...

Dzień pomimo wszystko udany. Niewiele działo się w nurcie Narwi, także i w niebiosach... dzień pełen myśli, radości z natury, bo ona ma lekarstwo na wszystko...

Jeszcze na koniec była praca przy wyjeździe, bo... po prostu samochód ulgnął w śniegu... trochę pracy, wysiłku, potu na plecach i można po walce ze śniegiem ruszać w drogę powrotną... dzień w smutku pogodowym, ale i tak natura jest piękna!